Droga Króla El Caminito del Rey najniebezpieczniejszy szlaka pieszy na świecie

Droga Króla El Caminito del Rey najniebezpieczniejszy szlaka pieszy na świecie.

Ronda miasto na skałach w Andaluzji
28 maja 2018
Sewilla, niesamowita historia stolicy Andaluzji
31 maja 2018

Ścieżka Króla El Caminito del Rey

Najniebezpieczniejszy szlaka pieszy na świecie.

 

El Caminito del Rey to po hiszpańsku Ścieżka Króla, powstała z inicjatywy firmy Sociedad Hidroelectrica del Chorro, zajmującej się produkcją i dostarczaniem energii elektryczne do Malagi. W latach 1901-1905 powstała droga, łącząca dwie strony kanionu Los Gaitanes. Droga szerokości do 1 metra zbudowana ze stali, drewna i betonu powstała by dzięki pracownicy mogli transportować materiały i doglądać prac budowlanych, szczególnie prze budowie elektrowni wodnej Conde del Guadalhorce.

Ponadto zostało wybudowane (w dużej mierze wydrążone w wapiennej skale) koryto, które dostarczało wodę pitna do Malagi.

 

Ścieżkę podobnie budowali więźniowie, którzy odbywali wyroki za najcięższe przestępstwa. Wielu z nich podczas prac budowlanych zginęło, choć ilu dokładnie nie wiadomo.

Prace zakończono w 1921 roku.

Nazwa El Caminito del Rey – Ścieżka Króla, wzięła się od króla Alfonsa XIII, który uczestniczył w inauguracji szlaku i uruchomieniu elektrowni wodnej Conde del Guadalhorce. Podobno pokonał on całą trasę, dlatego nazwano ją królewską.

Współczesność

Przez ostatnie lata droga nie była używana, czas jej nie oszczędzał. Wiele jej odcinków uległo zniszczeniu, odpadły metalowe podpory, w betonowych platformach pojawiły się dziury, pozostały jedynie pojedyncze wsporniki. Jej stan pogarszał się z każdym rokiem.

Przez lata miłośnicy sportów ekstremalnych próbowali swoich sił na ścianach El Caminito del Rey. W im gorszym stanie była ścieżka, tym większe stanowiła wyzwanie. Wielu wspinaczy próbowało ja pokonać, wykorzystując sprzęt alpinistyczny.

Po śmierci pięciu młodych ludzi w latach 1999-2000 władze zamknęły ścieżkę, zniszczono część zachowanych platform na ścianach wąwozu. Wejście było karane wysokimi karami. Nie odstraszyło to śmiałków, dlatego szlak nazywano najniebezpieczniejszym na świecie.

W ostatnich latach dokonany odbudowy El Caminito del Rey. Usunięto fragmenty starych, zniszczonych ścieżek. Na odcinku 4 km, zamontowano metalowe wsporniki z drewnianymi panelami, metalowe stopnie i barierki, wylano beton, zbudowano wiszący most. Kosztem 2 mln euro powstała nowa Droga Króla. W marcu 2015 roku pierwsi turyści mogli przejść powstała trasę.

El Caminito del Rey poprowadzono wzdłuż wapiennych ścian, w których rzeka Guadalhorce wyżłobiła potężny kanion. Pionowa ściana wąwozu osiągają wysokość 700 metrów, szlak jest położony w mniej więcej połowie tej wysokości.

Nasza przygoda na ścieżce

 

Nasza przygoda z Ścieżką Króla rozpoczęła się dwa miesiące przed wyjazdem do Andaluzji, od rezerwacji i zakupu biletów. Aby móc wejść na szlak potrzebna jest wcześniejsza rezerwacja biletów ma konkretny dzień i godzinę. Ilość wejściowej jest ściśle określona i możliwa do zakupu jedynie przez Internet.  Najlepiej dokonać tego z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Cena bilety to 18 euro (zwiedzanie z przewodnikiem)  plus 1,5 euro za autobus, który przewiezie nas z El Chorro, czyli punktu końcowego w okolice parkingów przy wejściu na szlak.

 

 

Dojechałyśmy na miejsce z Rondy (ok. 1,5 godziny, po drodze uważajcie na nieoznakowane policyjne radiowozy kontrolujące prędkość przejazdu) trasą MA-5403  w okolice zalewu Conde de Guadalhorce (Ardales). Zostawiłyśmy samochód na dużym parkingu (płatny 2 euro za pobyt i zamykany o godzinie 20:00). Samochody stoją zaparkowane wzdłuż ulicy więc zapewne można znaleźć miejsce bezpłatne, lecz po południu gdy przyjechałyśmy wszystkie były zajęte. W wielu opisach znajduje się informacja, że można wejść na ścieżką od miasteczka El Choro. Tak było przez kilka pierwszych miesięcy od otwarcia trasy. Obecnie ruch na szlaku odbywa się tylko w jednym kierunku i wejście jest w Aldares, a wyjście w El Chorro (kursuje autobus przewożący turystów w okolice Aldares, bilet można kupić podczas rezerwowania wejściówki lub u kierowcy)

Ponieważ miałyśmy sporo czasu zjadłyśmy obiad w restauracji El Mirados Ardales . Wybudowano ja na skarpie częściowo nad tunelem. Roztacza się z niej piękny widok na turkusowe wody zalewu de Guadalhorce.

Aby przejść z parkingu do kasy biletowej można wybrać ścieżkę lub skorzystać z tunelu i zaoszczędzić ok. pół godziny marszu. Tunel nie jest oświetlony i w części środkowej jest tam ciemno, ale od czego są latarki w telefonach? Trasa od wyjścia z tunelu do kasy biletowej pokonałyśmy w ok. 30 minut.

Przed wejściem

Przed kasą czekała już spora grupka turystów, korzystających z ostatniej toalety ( na trasie toalet nie ma). Jak to w Hiszpanii nikt z  obsługi się nie spieszył. Podane godziny wejścia są traktowane dość orientacyjnie. Mimo rezerwacji na godzinę 16:00 weszłyśmy na szlak pól godziny przed wyznaczonym czasem. Teoretycznie wejście 30 osobowej grupy, jest co pół godziny i jednocześnie na szlaku może znajdować się maksymalnie 600 osób. W praktyce nikt dokładnie tego nie sprawdza, choć trzeba przyznać, ze na całej trasie jest wiele punktów kontrolnych. Co sprawdzają strażnicy trudno powiedzieć. Grupa może poruszać się tylko z wyznaczonym przewodnikiem, w praktyce jest rozciągnięta na kilkaset metrów.

Co ciekawe w przypadku złej pogody czyli deszczu lub silnego wiatru wejścia są odwoływane, z uwagi na spadające kamienie. W takiej sytuacji biletów nie można zwrócić, jedynie wykorzystać w innym dniu.

Przed wejściem na drogę otrzymałyśmy gustowne kaski z elastyczną siateczką na włosy dla higieny oraz zestaw słuchawkowy, by każdy z uczestników dobrze słyszał przewodnika.

Cała trasa liczy 7,7 km, a jej przejście, zajmuje ok. 4 godziny. Trasa nie jest trudna, choć nieco długa, szczególnie w pełnym słońcu jest to męczące. Należy zabrać ze sobą zapas wody i coś do jedzenie, gdyż podczas wędrówki nie można nic kupić.

El Caminito del Rey

Wycieczkę zaczęłyśmy od obejrzenia pierwszej tamy, choć tak naprawdę, to jadąc tu minęliśmy już dwie tamy jedna współczesna, a drugą z początku XX wieku.

Po obejrzeniu tamy z góry (ciekawa półokrągła konstrukcja) weszliśmy całą grupą na ścieżkę, choć bardziej by pasowało słowo podest. Wykonany z metalu, z drewnianymi panelami do chodzenia, zawieszony na niemal pionowej skale, na wysokości kilkuset metrów. W dole wijąca się rzeką Gaitanes. Pierwsze wrażenie nie było miłe, spojrzenie w dół i ciarki przeszły po plecach.  Cóż trzeba iść na przód. Przeżycia podczas wędrówki są niesamowite, miejscami wąwóz jest tak wąski, że niemal dotykamy przeciwległej skały, za to nie widać ani nieba, ani rzeki w dole. W innym miejscu rozszerza się i wówczas możemy zobaczyć turkusową wodę, spływającą pomiędzy białymi skałami wapiennymi.

Podczas wędrówki miejscami spotykałyśmy pozostałości dawnej Drogi Króla, betonowe platformy, odstające metalowe zbrojenia, mostki. Trudno uwierzyć, zę po tak wąskim pasku betonu, możliwe było transportowanie materiałów budowlanych przez robotników

 

 

 

 

Po kilku kilometrach wąwóz rozszerzył się i wyszłyśmy na szutrową drogę. Biały pył z wapieni oblepiał nasze buty. Wśród pięknej roślinności doszłyśmy do pozostałości po korytarzu wodnym, którym dostarczano wodę pitną do Malagi. W dolinie minęliśmy pozostałości gospodarstwa rolnego, jego mieszkańcy opuścili je ze względu na trudności komunikacyjne. Jedyna możliwa droga wiodła przez szlak El Caminito. Po około 1 km powróciłyśmy na strome zbocze kanionu. Droga stała się jeszcze trudniejsza, szlak wiódł na coraz wyższej zboczu. Każde spojrzenie w dół powodowało duży dyskomfort. Na przeciwległym zboczu wąwozu została wykonana trasa kolejowa Malaga- Sewilla, kilkakrotnie obserwowałyśmy, jak wydrążonymi tunelami przejeżdżają pociągi.

Druga część ścieżki jest bardziej ekstremalna. Zbudowana na większej wysokości (ściana wąwozu sięga nawet 700 metrów), momentami jest wąska na jedna osobę. Na pionowych ścianach można znaleźć amonity (skamieniałe ślimaki i muszle lub ich odciski).

Tylko dla odważnych

Dwie największe atrakcje czekają prawie na końcu wąwozu. Pierwszą z nich jest podest ze szklaną podłogą, wystający poza ścieżkę. Gdy stanęłam na nim zobaczyłam pod sobą kilkusetmetrową przepaść i wijącą się rzeczkę na dnie. Po co było na tym stawać? Powód był prosty, najlepsze ujęcie starego mostu  Balconcillo de los Gaitanes, łączącego oba brzegi. Tu pożegnałyśmy się z naszym przewodnikiem i oddałyśmy słuchawki. Od tego momentu byłyśmy zdane tylko na siebie.

Kolejna niespodzianka to most, po którym przechodziłyśmy na drugą stronę. O nie, to nie był ten piękny betonowy most, widoczny na większości zdjęć z El Caminito. Tuż za nim znajduje się wiszący most Puente Colgate, z kratka bema zamiast podłogi. Już chyba wolałabym by był szklany. Kraka ta pomimo, że wiem, iż jest bardzo stabilną konstrukcją od dzieciństwa budzi we mnie lek. W moim odczuciu sprawia wrażenie  zbyt kruchej i  delikatnej, by po niej chodzić. Jak wejść na kołyszący się na wietrze most zawieszony nad przepaścią? Najlepsza rada. SZYBKO!!! Ponieważ taka przeprawa napawała lękiem nas wszystkie, skupiłyśmy się na nagraniu filmu i zrobieniu zdjęć z tego wydarzenia. Jakoś poszło, choć pisków było sporo.

 

Tuż za mostem kończy się kanion, na bocznej ścianie zbudowano schody, aż do szutrowej drogi. Dopiero z tego miejsca widać jak wysokie i strome są brzegi wąwozu. Skały są pionowe i wydają się znacznie wyższe, niż podczas wędrówki ścieżką.

Wyjście z kanionu to nie koniec wędrówki, po ok. 1,5 km znajduje się wyjście El Chorro, gdzie oddałyśmy kaski, po kolejnych 500 m dotarłyśmy do przystanku autobusowego Estacion de El Chorro.  Droga powrotna w okolice parkingu zajęła ok. pól godziny. Zobaczyłyśmy drugie zbocze prawej strony wąwozu.

Zakończenie

Przejście Ścieżki Króla jest niewątpliwie męczące, szczególnie daje się we znaki upał, brak chłodzącego wiatru oraz w niektórych fragmentach wapienny pył. Mimo to jest to niepowtarzana przygoda. Warto poświęcić pól dnia w Andaluzji by doświadczyć najniebezpieczniejszej trasy pieszej na świecie 😉 po remoncie.